Druga kolejka Korszeńskiej Ligi Halowej obfitowała w bramki i (pomimo wielu straconych goli) mnóstwo pięknych parad bramkarzy. W stosunku do poprzedniej kolejki strzelono o trzy bramki więcej. Miejmy nadzieję, że tendencja zwyżkowa utrzyma się w następnej serii gier. Faworyci zgodnie planem, lecz nie bez problemów, wygrali swoje mecze zgarniając po 3 punkty.
Burza Glitajny - Zadymka Fiu Fiu 9:4 (3:3)
Do tego meczu w weselszych nastrojach przystępowali zawodnicy Zadymki Fiu Fiu po ostatniej wygranej w końcowych minutach meczu z drużyną z Kraskowa. Natomiast Burza Glitajny czując niedosyt po ubiegłotygodniowej potyczce z WKS-em, postawiła sobie za cel zgarnięcie trzech punktów w swoim drugim meczu w lidze.
Burza ruszyła od początku naciskając gości i zdobywając bramkę już w 1 minucie meczu. Jednak kilka sekund później golem odpowiedzieli zawodnicy Zadymki Fiu Fiu. Mieli oni również okazję do odskoczenia zawodnikom z Glitajn z racji tego, że grali w przewadze, jednak dwuminutowa gra z przewagą jednego zawodnika, nie przyniosła żadnej korzyści. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem remisowym 3:3. Warto odnotować 3 trafienia Konrada Jurańca, który w ten sposób skompletował klasycznego hattricka. Gracze z Glitajn mogli poczuć deju vu. Otóż równo tydzień temu takim samym rezultatem skończyli pierwszą połowę rywalizując z Wybrzeżem Klatki Schodowej.
Nie pozostawiając nic przypadkowi Burza wzięła się do roboty i w drugiej połowie meczu ustrzeliła sześć bramek, na które rywale zdołali odpowiedzieć tylko jednym trafieniem. Druga odsłona meczu zdecydowanie należała do Glitajn, którzy raz po raz nacierali na bramkę rywala i zdecydowanie wygrali 9:4. Jedynego gola w drugiej części gry dla Zadymki Fiu Fiu zdobył Łukasz Wójcik. Była to jego trzecia bramka w tym spotkaniu.
W pierwszych 20 minutach gra wyglądała na dosyć wyrównaną, jednak w drugiej części zdecydowanie lepsi byli gracze Burzy Glitajny i to oni zasłużenie zgarnęli trzy punkty. W następnym meczu Burza zmierzy się z KJ Auto, natomiast Zadymka Fiu Fiu podejmie GoalSize.
GoalSize - Kraskowo 18:0 (8:0)
Drugie spotkanie to rywalizacja pomiędzy zespołami, które tydzień wcześniej rozegrały bardzo trudne mecze. GoalSize zdołał ugrać 3 punkty z niezwykle wymagającą drużyną Mamy Czas, natomiast Kraskowo w końcówce spotkania z Zadymką Fiu Fiu dało sobie wyrwać remis z rąk i ostatecznie skończyło mecz z zerowym dorobkiem punktowym. Już początek pierwszej połowy pokazał kto w tym meczu będzie prowadził grę. Zawodnicy GoalSize bezustannie atakowali, co chwila pieczętując dobrą grę golem. Na przerwę gracze z Kraskowa schodzili z bagażem ośmiu goli. Na listę strzelców trzykrotnie wpisywali się Adam Krajewski oraz Patryk Szłapka. Po golu dołożyli Krzysztof Piwiszkis i Leszek Serwach.
W drugiej połowie GoalSize nie spoczął na laurach i po przerwie wyszedł równie skoncentrowany i zdeterminowany na zdobywanie goli co w pierwszej części gry. Druga część meczu to popis Krzysztofa Piwiszkisa, który strzelił 5 bramek podsumowując swoją świetną grę pięknym golem. Taką postawą zasłużył na miano zawodnika kolejki. Swoje dołożyli również Adam Krajewski, Patryk Szłapka oraz Leszek Serwach i licznik bramek zatrzymał się na 18 golach. Na listę strzelców miał chęć wpisać się także bramkarz GoalSize - Marcin Żywicki, jednak jego wypady pod bramkę rywali spełzły na niczym. Jedynym plusem po stronie Kraskowa, pomimo wielu straconych goli, była bardzo dobra postawa bramkarza - Alberta Petersona, który wielokrotnie ratował swój zespół przed stratą kolejnych bramek. Gdyby nie on prawdopodobnie wynik zakręciłby się w okolicach 30 goli.
Wysokie, zasłużone zwycięstwo GoalSize pokazało siłę tego zespołu. Dzięki wygranej lądują na samym szczycie tabeli KLH. A już za tydzień na ich drodze stanie Zadymka Fiu Fiu. Natomiast zawodnicy z Kraskowa mają o czym myśleć przed kolejnym spotkaniem z Ananasami.
Ananasy - Mamy Czas 2:5 (0:3)
Trzeci mecz tego dnia to pojedynek pomiędzy Mamy Czas, dzielnie walczącymi w pierwszej kolejce z GoalSize oraz Ananasami, którzy ulegli KJ Auto 7:11. Oba zespoły miały zatem chrapkę na zdobycie pierwszych trzech punktów. Z całą pewnością był to najciekawszy mecz spośród dzisiejszych spotkań. Ananasy dysponowały dotychczas najszerszą ławką rezerwowych, natomiast Mamy Czas miał za sobą żywiołowo reagujących kibiców.
Początek spotkania był dosyć wyrównany i zacięty, dlatego pierwsza bramka padła dopiero w 8 minucie, a strzelcem gola był Krzysztof Tatarczuch. Wkrótce potem dwie bramki dołożył Andrzej Piróg i do przerwy goście prowadzili 3:0.
Druga część gry zaczęła się podobnie do pierwszej. Obie drużyny skupiły się na obronie i walce w środkowej części boiska. Jednak po 5 minutach wynik na 4:0 podwyższył Adam Stadnik strzelając swojego pierwszego gola w tegorocznej edycji KLH. Pomimo czterobramkowej straty Ananasy uporczywie szukały pierwszego gola. Sztuka ta udała im się dopiero w 36 minucie spotkania za sprawą Dawida Jurańca. Jednym trafieniem odpowiedział Krzysztof Tatarczuch, a chwilę później zrewanżował mu się Dawid strzelając swojego drugiego gola w tym meczu. Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie i zakończyło się ono rezultatem 5:2 na korzyść Mamy Czas.
Ostatecznie z pierwszych 3 punktów cieszą się zawodnicy Mamy Czas i z optymizmem mogą patrzeć w przyszłość. Ich kolejnym rywalem będzie Wybrzeże Klatki Schodowej. Ananasy niestety doznały drugiej porażki z rzędu. Mimo drugiej porażki ich gra wyglądała lepiej niż przed tygodniem, co dobrze rokuje przed spotkaniem z Kraskowem.
KJ Auto - Wybrzeże Klatki Schodowej 2 : 3 (1:2)
Ostatni sobotni mecz zapowiadał się bardzo ciekawie, gdyż spotkały się zespoły z dużymi aspiracjami. W składzie KJ Auto wystąpił najlepszy zawodnik ostatniej kolejki KLH, a zarazem lider klasyfikacji strzelców - Mateusz Cyliński. Natomiast WKS podobnie jak w pierwszym meczu borykał się z problemami kadrowymi.
Ze względu na ograniczone siły zawodnicy Wybrzeża Klatki Schodowej skupili się na grze defensywnej i wyprowadzaniu kontrataków. KJ Auto częściej było w posiadaniu piłki, jednak to WKS właśnie po jednej z kontr wyszedł na prowadzenie. W 6 minucie jednak dał o sobie znać Mateusz Cyliński i w sytuacji sam na sam z Mateuszem Paplińskim nie dał mu żadnych szans umieszczając futbolówkę w bramce WKS'u. Tuż przed końcem pierwszej połowy bramkę na 2:1 zdobył Jacek Janiszewski i wynik ten utrzymał się do przerwy.
W 23 minucie spotkania Wybrzeże Klatki Schodowej odskoczyło rywalom na dwubramkowe prowadzenie za sprawą Adriana Romanowskiego. Podrażnieni gracze KJ Auto ruszyli do odrabiania strat. Chwilę później po indywidualnej akcji efektowną bramką popisał się Jacek Miłek. Z minuty na minutę zawodnicy WKS'u opadali z sił co próbowali skrzętnie wykorzystać gracze KJ Auto, jednak do końca meczu wynik nie uległ zmianie i ostatecznie 3 punkty zainkasowali goście.
Dzięki bezpośredniej wygranej Wybrzeże Klatki Schodowej przeskoczyło KJ Auto w tabeli KLH. Za tydzień będą mogli powiększyć przewagę, jednak nie będzie to wcale łatwe zadanie, bowiem zmierzą się z solidnym zespołem Mamy Czas. Natomiast KJ Auto spróbuje powalczyć o komplet punktów w meczu z Burzą Glitajny.
Tekst:PS