Wraz z budową Hali Widowiskowo - Sportowej w Korszach zrodził się pomysł, by z czasem stworzyć rodzimą ligę halową jakiej bez wątpienia w naszej gminie brakowało. Dotychczas mieszkańcy Korsz i okolic ograniczali się do udziału w okolicznych rozgrywkach halowych z większymi bądź mniejszymi sukcesami. Jednak od tego roku sytuacja ta diametralnie się zmieniła i mieszkańcy Gminy Korsze mają możliwość udziału w historycznej I edycji Korszeńskiej Ligi Halowej.
Już pierwsza kolejka rundy zasadniczej pokazała jak ogromne było zapotrzebowanie na tego rodzaju spędzanie wolnego czasu w Korszach. Sobotnie wydarzenie ściągnęło na trybuny sporą ilość miłośników piłki nożnej chcących zobaczyć zmagania ośmiu zgłoszonych drużyn. Temu wszystkiemu przyglądała się lokalna maskotka, na której imię niebawem zostanie ogłoszony konkurs.
Organizatorzy dbając o atrakcyjność rozgrywek, postanowili po każdej serii spotkań wybierać najlepszego zawodnika kolejki nagradzając go statuetką. Jakby tego było mało, nagrodę niespodziankę otrzyma piłkarz, który w trakcie rundy zasadniczej, po zdobytej bramce wykona najefektowniejszą i najbardziej oryginalną „cieszynkę”. W rozgrywkach Korszeńskiej Ligi Halowej wprowadzono również „okno transferowe”, które będzie otwarte po zakończeniu I rundy i pozwoli na wzmocnienia zespołów tuż przed rundą finałową rozgrywaną systemem „Play-Off”.
Drużyny rywalizujące w Korszeńskiej Lidze Halowej będą walczyć zarówno o nagrody indywidualne jak i o Puchar Burmistrza Korsz, Pana Ryszarda Ostrowskiego. Jednak to nie wszystko! W rozgrywki ligowe wpleciona będzie rywalizacja o Puchar Tygodnika Kętrzyńskiego. Zespoły zatem będą walczyły na dwóch frontach, co zapewni dodatkowe emocje. A na koniec mecz o SUPERPUCHAR pomiędzy zwycięzcą ligi, a zdobywcą Pucharu Tygodnika Kętrzyńskiego. Będzie się działo! 😊
Pierwsze mecze już za nami, zatem czas przyjrzeć się bliżej sobotnim zmaganiom i zaprosić na drugą kolejkę I Edycji Korszeńskiej Ligi Halowej, która już za tydzień!
Wybrzeże Klatki Schodowej - Burza Glitajny 5:5 (3:3)
Na inaugurację „halówki” stanęły naprzeciwko siebie zespoły, które personalnie prezentują się bardzo obiecująco i wśród kibiców nie na darmo są wymieniane w gronie faworytów do mistrzostwa. Można było zatem oczekiwać wyrównanego i emocjonującego pojedynku pomiędzy Burzą Glitajny, a Wybrzeżem Klatki Schodowej. I tak też było.
Grę prowadzili zawodnicy z Glitajn, częściej utrzymując się przy piłce, podczas gdy WKS z racji absencji kilku graczy i z jednym zawodnikiem rezerwowym, ograniczyło się do przemyślanego przesuwania w strefie obronnej i wyprowadzania groźnych kontr. Pierwszą historyczną bramkę Korszeńskiej Ligi Halowej już w 4 minucie gry zdobył Damian Roksela. Wybiegani zawodnicy Burzy szybko odpowiedzieli dwoma trafieniami Marcina Filipowicza oraz Konrada Jurańca i prowadzili 2:1. W pierwszej części gry padły jeszcze 3 bramki i do przerwy na tablicy wyników widniał wynik 3:3.
Drugą połowę z większym animuszem rozpoczęli zawodnicy Burzy Glitajny, którzy za sprawą Adriana Stadnyka i Mariusza Gąsiorowskiego wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Gdy wydawało się, że wynik meczu jest już przesądzony, na 5 minut przed końcem meczu dał o sobie znać najbardziej doświadczony zawodnik zespołu Wybrzeża Klatki Schodowej tj. Marek Bednarczyk zmniejszając różnicę bramkową i drugi raz wpisując się na listę strzelców. Po tej sytuacji zawodnicy WKS'u zwietrzyli szansę na korzystny wynik i ruszyli za ciosem zdobywając gola na wagę remisu na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry. Strzelił go Damian Roksela kompletując hattricka i ustalając wynik meczu na 5:5.
Zawodnicy Burzy Glitajny mogą żałować, że nie wykorzystali doskonałej szansy na zdobycie 3 punktów, które z całą pewnością były w ich zasięgu. Natomiast zawodnicy Wybrzeża Klatki Schodowej z pewnością czuli się usatysfakcjonowani wynikiem.
W następnej kolejce Burza Glitajny zmierzy się z Zadymką Fiu Fiu, natomiast Wybrzeże Klatki Schodowej podejmie KJ Auto.
KJ Auto - Ananasy 11:7 (3:1)
W drugim spotkaniu Korszeńskiej Ligi Halowej zagrały zespoły KJ Auto złożone w większości z zawodników z Wandajn oraz Ananasy. O ile pierwsza drużyna wyglądała na całkiem zgraną to o Ananasach ciężko było cokolwiek powiedzieć. Byli zatem wielką niewiadomą i niewielu wiedziało czego można się po nich spodziewać.
Ananasy zaczęły spotkanie z przytupem strzelając już w 3 minucie pierwszego gola, a jego autorem był Kacper Kuczyński. Jednak jak się później okazało to nie on był bohaterem tego spotkania. Chwilę potem, podrażnieni gracze KJ Auto zaaplikowali rywalom trzy bramki ustalając wynik pierwszej połowy na 3:1.
W drugiej odsłonie meczu byliśmy świadkami istnej kanonady bramkowej, gdyż łącznie padło 14 bramek, a autorem aż sześciu z nich był Mateusz Cyliński. Jednak zespół Ananasów do końca nie dawał za wygraną. Z dobrej strony pokazał się Jan Krupczak strzelając hattricka, kroku mu dotrzymał Kacper Kuczyński dokonując tego samego wyczynu, a jedną bramkę dołożył Damian Kosiński. Po stronie KJ Auto oprócz świetnego występu Mateusza Cylińskiego i jego siedmiu goli, warto odnotować ładne uderzenie najmłodszego w ich zespole Dominika Aleksandrowicza, który zatrzymał licznik bramek graczy z Wandajn na jedenastu golach.
Reasumując, obie ekipy grały ofensywny futbol, momentami zupełnie zapominając o obronie, co w konsekwencji dało wynik istnie hokejowy. Graczem meczu jak i całej kolejki dzięki swojej skuteczności strzeleckiej i dwóm asystom został Mateusz Cyliński.
W drugiej kolejce KJ Auto zmierzy się z Wybrzeżem Klatki Schodowej, natomiast Ananasy powalczą o pierwsze punkty z drużyną Mamy Czas.
Mamy Czas - GoalSize 0:1 (0:0)
Nadchodzący pojedynek zapowiadał się arcyciekawie, przede wszystkim ze względu na sporą liczbę zawodników w obydwu zespołach, występujących obecnie lub w przeszłości w MKS'ie Korsze. Przed meczem zdecydowanie więcej szans dawano GoalSize, jednak jak pokazały pierwsze minuty o zwycięstwo nie było łatwo. Starali się oni utrzymywać długo przy piłce jednak momentami grali dość chaotycznie i mieli problem z dostaniem się pod bramkę rywali. Natomiast Mamy Czas skrupulatnie wybijali z rytmu rywali i świetnie bronili dostępu do bramki. W międzyczasie zdołali trzykrotnie groźnie wyjść z kontrą, jednak albo brakowało dokładnego zagrania albo na wysokości zadania stawał bramkarz GoalSize - Marcin Żywicki. Z czasem gra się zaostrzyła co skutkowało trzema dwuminutowymi karami indywidualnymi. Pierwsza połowa zakończyła się rzadkim dla rozgrywek halowych wynikiem 0:0.
Na drugą część spotkania GoalSize wyszedł z jasnym postanowieniem wygrania meczu za wszelką cenę. W 29 minucie przybliżyli się do celu strzelając gola. Jeden z graczy Mamy Czas w nieodpowiedzialny sposób wyprowadzając piłkę stracił ją na rzecz Krzysztofa Piwiszkisa, a ten mając przed sobą jedynie bramkarza nie dał mu żadnych szans i Dominik Mejcz musiał wyciągać piłkę z siatki. Do końca meczu walka toczyła się głównie w środkowej części boiska. Mecz zakończył się wynikiem 1:0.
Można powiedzieć, że GoalSize zgodnie z planem zgarnia 3 punkty. Są to jednak punkty okraszone sporym wysiłkiem dzięki bardzo dobrej postawie Mamy Czas. Przy większym zachowaniu koncentracji gracze Mamy Czas mogliby pokusić się o remis z wyżej notowanym rywalem. Najbardziej cieszy fakt, że to kolejny zespół, który zamierza walczyć o wyższe cele aniżeli tylko środkowa część tabeli i śmiało może włączyć się do walki o tytuł.
W następny weekend GoalSize spróbuje zainkasować 3 punkty w pojedynku z Kraskowem, natomiast Mamy Czas będzie miał okazję odkuć się w meczu z Ananasami.
Kraskowo - Zadymka Fiu Fiu 5:6 (2:4)
W ostatnim meczu sobotniego wieczoru Zadymka Fiu Fiu podejmowała zespół Kraskowa. Ekipy złożone z graczy zamieszkujących okoliczne miejscowości chciały w dobrym stylu wejść w inauguracyjny sezon halowy i pokazać się korszeńskiej publiczności z jak najlepszej strony. Mecz zapowiadał się na bardzo wyrównany. Nieco większe doświadczenie przemawiało za gośćmi, którzy w swoich szeregach mieli graczy ocierających się w przeszłości o III i IV-ligowe boiska grając w barwach MKS'u Korsze. Kamil Padoł i Szymon Rentkowski byli odpowiedzialni za kreowanie gry Zadymki Fiu Fiu. Natomiast w drużynie Kraskowa występowali zawodnicy prezentujący swoje umiejętności w zespole junorów MKS'u (Albert Peterson oraz Patryk Wiśniewski).
Po ośmiu minutach pierwszej połowy Zadymka Fiu Fiu prowadziła już 3:0 i nic nie wskazywało na to, że Kraskowo może wrócić do gry. Jednak zdołali otrząsnąć się i szybko odrobili dwie bramki. W 15 minucie po raz drugi daje o sobie znać Kamil Padoł i podwyższa wynik spotkania na 4:2. Takim właśnie rezultatem kończy się pierwsza część gry.
W drugiej odsłonie meczu Kraskowo odpowiada trzema trafieniami na jedno Szymona Rentkowskiego i w 33 minucie na tablicy widnieje wynik 5:5. Jednak na 5 minut przed końcem spotkania ponownie daje o sobie znać Kamil Padoł ustalając wynik meczu na 6:5, jednocześnie notując swoje trzecie trafienie w ostatniej dzisiejszej rywalizacji.
Mecz mógł zakończyć się zarówno wygraną Kraskowa jak i rywali, jednak to Zadymka Fiu Fiu w końcówce zagrała odważniej i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
W kolejnych meczach Kraskowo będzie miało jeszcze cięższą przeprawę, gdyż ich rywalem jest GoalSize.
Natomiast Zadymka Fiu Fiu zmierzy się w pojedynku z sąsiadami zza miedzy Burzą Glitajny.
Tekst:PS